Wyobraźmy sobie, że nieoczekiwanie staliśmy się świadkami takiej oto wymiany zdań:
Jestem leniwy, ale się staram – rzecze skruszony osobnik, ale już po chwili dodaje:
Co dzień walczę z nudą.
Bądź jaki chcesz, byle nie zwyczajny – pada odpowiedź – Nobody is perfect but me- tokuje zadufany w sobie rozmówca wywołując oburzenie jednego z adwersarzy:
Obywatelu, nie truj bez celu!
Mam bogate wnętrze, kocham siebie z wzajemnością – wylicza jednym tchem niezrażony krytyką obywatel.
Z sali pada ironiczny komentarz:
Fajny agent!
Na hasło ”agent” ożywia się nagle siedzący dotąd z boku niepozorny człowiek:
FBI! Zachowaj odstęp!
Od tej chwili napięcie rośnie z prędkością światła:
ZBOWID! ( Związek Bojowników o Warunek i Dziekankę)
Che Guevara! Znam karate- odgraża się ktoś z sali .
Rammstein. Rączki przy sobie!- licytuje drobna blondynka
Kubuś Rozpruwacz!
Na chwilę zalega cisza, którą przerywa podejrzane indywidyuum w obco brzmiącym dialekcie:
Lenin! Unieważniam to co jest!
Nie, tego już za wiele!
Help me!- woła ktoś zdezorientowany.
Nie trać głowy! Podążaj za białym króliczkiem – trzeźwo uspokaja go mały chłopiec.
Nad całością próbuje jeszcze zapanować osobnik podszywający się pod Lenina ostrzegając:
Uwaga, myślę!
Na nikim nie robi to jednak większego wrażenia, ogólny zamęt przerywa nagłe pojawienie się tablicy z napisem PRZEPRASZAMY ZA USTERKI.
Następuje wyciemnienie.
Na pierwszy rzut oka przytoczona powyżej rozmowa przypomina raczej niezborny bełkot kilku wariatów i niewiele ma wspólnego z udaną komunikacją. Czy jednak na pewno?
Tego rodzaju debata toczy się w Polsce i na Zachodzie już od dobrych kilku lat. Czasem przybiera formę ożywionej wymiany zdań, nawet forum dyskusyjnego, częściej jednak Hyde Parku, miejsca gdzie każdy może zamanifestować swoją obecność. Rzeczona dyskusja trwać będzie tak długo, jak długo… nosić będziemy T-shirt’y.
Kto by przypuszczał, że kawałek materiału uszyty w kształcie litery T zrobi taką karierę? Ów skrawek materiału nieporównywalny z żadną inną częścią garderoby pełni wiele funkcji. Jest zarazem elementem ubrania, nośnikiem informacji, billboardem, słupem ogłoszeniowym oraz galerią. Za jego pośrednictwem właściciele koszulek informują się nawzajem o swoich przekonaniach, poglądach politycznych, upodobaniach muzycznych, literackich i seksualnych; komentują rzeczywistość.
Oryginalne, wyróżniające z tłumu ich posiadaczy koszulki niewiele mają wspólnego z masową produkcją, powstają raczej na drodze artystycznej manufaktury.
Mimo to, a może właśnie dlatego, ich wybór jest bardzo bogaty. Znajdzie się więc coś dla cyklistów i pacyfistów, chrześcijan i buddystów, wielbicieli fantasy i fanów rozmaitych kapel muzycznych, zakochanych i zdołowanych, tudzież całej rzeszy osób pozytywnie zakręconych. Wszystko wskazuje na to, że obowiązuje tu zasada: POKAŻ MI SWOJĄ KOSZULKĘ, A POWIEM CI KIM JESTEŚ.
Istnieją zatem pewne przesłanki, aby sądzić, że właściciel koszulki z napisem: PIWO TO MOJE PALIWO nie okaże się zatwardziałym abstynentem, z kolei T-shirt pt.: TRZY AKORDY DARCIE MORDY zobowiązuje jego posiadacza do słuchania ostrzejszych rytmów dalekich od estetyki proponowanej przez Britney Spears. I choć żaden ponurak nie przyodzieje się w koszulkę z hasłem: UŚMIECHNIJ SIĘ, JESTEŚ W UKRYTEJ KAMERZE, to jednak nie należy wyciągać pochopnych wniosków po osobie noszącej T-shirt RED ARMY.
Przykłady można by mnożyć w nieskończoność, ponieważ w koszulkach odbija się całe bogactwo, ale też i miałkość spraw, wokół których toczy się nasze życie. Zawrotny sukces T-shirt’ów śmiało więc można nazwać fenomenem, zakrojonym na szeroką skalę zjawiskiem socjologicznym, a umieszczane na nich napisy i rysunki ikonosferą XXI wieku.